SR8JS i SR8V w lepszym wydaniu
To był dobry dzień
Bardzo lubię z taką właśnie chmurą myśli leżeć późnym wieczorem w łóżku i czekać na upragniony sen. Tylko tyle i aż tyle. To był dobry dzień. Wczoraj i dziś.
Postanowiłem więc, że kolejny tekst na stronie klubu nie będzie zwykłym przekazem informacji, adnotacją, „odfajkowaniem”, że coś tam zostało zrobione. Oczywiście – historia dzisiejsza nie jest wyczynem zasługującym na Nobla, ale swego rodzaju sukcesem grupy, na który złożyło się indywidualne zaangażowanie poszczególnych osób.
Wszystko zaplanowane. Tomek SP8AT wczesnym rankiem jedzie do Tarnowa po Janka SQ9APX i przemiennik, ja z Markiem SQ8HPI i pozostałym sprzętem na Liwocz. Parę minut po dziewiątej jesteśmy wszyscy na umówionym miejscu.
Podaruję czytelnikom wnikanie w opis szczegółów dotyczących samego montażu i wszystkich (najważniejszych w tym przedsięwzięciu) czynności wykonanych podczas instalacji, bo choć są najistotniejsze w całej tej historii, mogą się okazać trochę nudne. Zapewne poniższe zdjęcia powiedzą więcej.
A zatem w jednym zdaniu?
Ilość urządzeń odbiorczych i nadawczych zainstalowanych w liwockim krzyżu z każdym rokiem wzrasta w ogromnym tempie. „Głowa od tego boli” – odczytać to stwierdzenie należy w przenośni, jak i od samych wydobywających się z tych urządzeń częstotliwości, czyli w tym przypadku dosłownie. Jak to krótko ujął Janek SQ9APX w odniesieniu do środowiska instalacji naszych przemienników: „Zakłócenia niewyobrażalne, a pasmo wysiane”.
O 14.00 było już po wszystkim. Bardzo szybko jednak się okazało – prawie po wszystkim.
Pierwsze próby łączności ze stacjami kolegów, nadających z radiotelefonów przenośnych z odległości 30 km od góry Liwocz i mocą 0,5 W, zarówno przez SR8V, jak i SR8JS, wypadły bardzo pomyślnie. Pierwsze bardziej odległe QSO na „siedemdziesiątce” udało nam się zrealizować od razu z samochodu z kolegami wywołującymi z Palenicy w Pieninach (radio przenośne z mocą 8 W) oraz stacją w Czarnej Dolnej w Bieszczadach.
Jednak w drodze do Olka SP8NFO, już w samochodzie stwierdziliśmy, że nadajnik SR8V…
Nie pracuje dobrze
A nawet całkiem źle. Postanowiliśmy więc z Markiem Janka zostawić w towarzystwie prezesa i kolegów z dziewiątego okręgu: Mariusza SP9VOU oraz Bartosza SP9AC, a sami wrócić na górę. Jak przewidywaliśmy, problem leżał w prawidłowym połączeniu przewodów antenowych przy nadajniku, więc po wymianie właściwego kabla ponownie dołączyliśmy do grupy w QTH Skołyszyn, ciesząc się po drodze ze stabilnie utrzymującego się cały czas wskazania poziomu sygnału z przemiennika SR8V w mobilowym radiu: 9 S.
Kilka godzin później przez obydwa przemienniki Janek SQ9APX już ze swojej bazy w Tarnowie rozmawiał, między innymi, ze Stanisławem SP9WUW, który bez żadnych problemów z mocą 15 W mógł sobie pozwolić na kontakt między Krakowem a Tarnowem właśnie przez Liwocz.
Jest OK… do 1.40
O tej godzinie napięcie zasilania przemiennika SR8V spadło do krytycznego poziomu. W ten sposób (niechcący) sprawdziliśmy też czas gotowości przemiennika do pracy w trybie awaryjnym. Pojechaliśmy więc z Markiem w niedzielne przedpołudnie przywrócić zasilanie sieciowe. Kilka sekund po tym, czuwający nad wszystkim z Tarnowa Janek przeprowadził właśnie przez uruchomiony na nowo SR8V QSO z kolegą Grzegorzem SQ8NQV, nadającym z Przeworska. Przy tej okazji wspomnieć należy również, że SR8JS także wyposażyliśmy w zasilanie awaryjne, instalując akumulator i zasilacz buforowy. Obydwa przemienniki przystosowane są więc do pracy także w sytuacji braku prądu z sieci.
Od tej chwili możemy sobie zatem powiedzieć: przemienniki zostawiamy dziś w dobrej formie. I takich owocnych dni życzę każdemu jak najwięcej, zapraszając jednocześnie kolegów krótkofalowców, nawet z bardzo odległych miejsc w Polsce, do łączności za pośrednictwem naszych urządzeń.
Przy tej okazji życzymy wszystkim Wam dobrej propagacji, a być może uda się nam wkrótce ogłosić z radością, jak daleko nas słychać.
Janek, Marek, Tomek, Grzesiek – szczególnie dziękuję!
Sylwester SQ8SW
PS
Źródło wczorajszego i dzisiejszego (poniedziałkowego) problemu zakłóceń również postaramy się szybko zdiagnozować, choć mamy już podejrzenia 😉